sobota, 20 września 2014

Recenzja filmu ,,Gwiazd naszych Wina"

Na początku ekranizacja strasznie przypominała mi film ,,Now Is Good" i myślałam że będzie tak już do końca. Ale pomyliłam się. Film zaskakiwał i zaciekawiał już od kilku minut oglądania.
Aktorzy.... cóż... Osobiście uważam, że troszeczkę ktoś przekombinował. Będę subiektywna i powiem iż byłam zawiedziona dobraniem postaci. Niedawno ukazał się film ,,Niezgodna", a główna bohaterka zagrana przez Shailene Woodley gra także Hazel. Za to jej filmowy brat został zagrany przez Ansel Elgort'a, który występuje w roli Gusa (wielka miłość Hazel). 
Dziwnie było oglądać ekranizacje gdzie niedawno głównych bohaterów widziało się w roli rodzeństwa, a tu nagle zaczynają okazywać sobie uczucia...

                                                              Rodzeństwo
         
Para zakochanych



Hazel (Shailene Woodley) choruje na raka płuc. Na spotkaniu pomocniczym poznaje chłopaka - Gusa. Nie ma on nogi i od pierwszego ich spotkania podrywa dziewczynę. Aktorka mimo moich opinii sprawdziła się w tej roli. Świetnie odegrała rozpacz, radość, ból. Ale muszę to napisać..... Dużo bardziej podobała mi się ona jak Tris w ,,Niezgodnej".




Ansel Elgort grający rolę Augustusa Watersa dobrze wczuł się w postać. Jest świetnym aktorem i widać, że trudne, uczuciowe sceny nie sprawiają mu problemu. W połowie filmu dowiadujemy się, iż nie tylko cierpi on na brak nogi ale także na inną chorobę. Ansel bardzo dobrze odegrał ból i cierpienie postaci. Dużo bardziej podobał mi się jednak w roli Gusa ;)






Isaac  (Nat Wolff)  także uczęszcza na spotkania pomocnicze, ponieważ za parę dni ma mieć operację ratującą mu życie przez którą traci wzrok. Posiada on na pozór wydającą się świetną i kochającą dziewczynę, lecz niedługo po operacji zrywa ona z nim, przez co chłopak załamuję się ale dzięki wsparciu Hazel i Gusa, którzy pomagaja mu obrzucić jej dom jajkami, chłopak czuję się dużo lepiej. Nie wiem co powiedzieć o jego aktorstwie, ponieważ nie sądzę żeby miał on trudne zadanie w związku z odegraniem postaci, ale jak na początkującego aktora to dość dobrze mu poszło.





Willem Dafoe grający rolę Van Houtena - świetnego, wrażliwego i uczuciowego pisarza - świetnie odnajduję się w roli. Hazel, której marzeniem było poznać autora jej ulubionej książki, przeszła dość duży zawód. Okazał się on bowiem strasznym i wrednym człowiekiem. Ale na końcu filmu zrozumiałam jego zachowanie. Szkoda tylko było, iż nie udało się to głównej bohaterce. Willem wczuł się w rolę. Świetnie odegrał typowego alkoholika i depresyjnego człowieka. 



Mimo niektórych niepowodzeń film bardzo mi się podobał. Moja ulubioną sceną w ekranizacji jest pogrzeb Gusa. Nigdy nie wylałam tyle łez ile wtedy. Nie rozumiałam trochę Hazel, po której no niestety, ale przynajmniej w moim odczuciu, nie widać było tak strasznego bólu jak normalnie po stracie tak bliskiej osoby. Być może dlatego iż przygotowywała się do tego przez długi czas i już wcześniej wraz z Gusem przeżyła taką sytuacje. Poniżej piękny cytat z filmu ...


Ci którzy jeszcze nie mieli okazji oglądnąć tej ekranizacji wielkiego bestsellera niech to zrobią. Mimo iz może niektórych zniechęciłam chciałabym żebyście potem nie żałowali bo być może film Was zachwyci. Czekam na komentarze z własnymi opiniami!!! 




                                                                                                                                                     Nora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz